I DOM – JA, CIAŁO, ZDROWIE

„JA JESTEM”
Naturalny znak: Baran
Naturalny władca: Mars
Żywioł: Ogień
Motyw: Dharma
Guna / Lekcja: Inteligencja osobista

W Pierwszym Domu poznajemy rodzaje doświadczeń, dzięki którym możemy odkryć, jaką rolę pełni „ja”. Ja jako indywiduum, jako istota jedyna w swoim rodzaju. Tu dowiadujemy się jak „ja” demonstruje swój unikalny potencjał i jak jest postrzegane przez innych ludzi. Tu znajdujemy informację o naszym wczesnym uwarunkowaniu, a także odpowiedzi na pytania „Czego chcę?”, „Co cenię?”, „Co lubię?”, „Co tu robię?”

Pierwszy Dom to obecność „ja” w świecie, stąd przesłanie tego miejsca brzmi „ja jestem”.
„Ja” jest obecne tu i teraz. W języku angielskim słowo „obecny” to „present”. Co ciekawe,
w tym samym języku ma ono jeszcze i drugie znaczenie – jest nim słowo „prezent”! Brzmi
i nawet pisze się podobnie. „Ja” jest obecne i „ja” jest prezentem. To niezwykle piękna analogia do daru jakim jest życie. To również jedna z pierwszych odpowiedzi na to, czym w istocie jest obecność „ja”, czym jest jego zaistnienie w rzeczywistym świecie i w konkretnym czasie – tak dla samego „ja” jak i dla istot, których „ja” doświadcza i dzięki którym siebie określa.

W Pierwszym Domu znajdziemy opis ciała fizycznego, wyglądu, znaków szczególnych, zachowania, mimiki, gestykulacji, cech charakterystycznych i uwarunkowań środowiskowych. To autoportret i swoista charakteryzacja. W wielu astrologicznych opisach zobaczymy tutaj niezwykle precyzyjnie podawaną wysokość czoła, rozstaw oczu, położenie nosa, linię łuku brwiowego, gęstość włosów, barwę skóry, a nawet charakterystyczne znamiona. Są oczywiście czynniki, które dokonują korekt w stosunku do pierwowzoru, dlatego czytając ogólny opis nie wszystko będzie idealnie zgodne z tym, co pokazuje nam lustro. Tak czy owak, już na starcie przygody z astrologią, jest rzeczą niezwykłą dowiedzieć się, że za pomocą znaku Pierwszego Domu (inaczej Ascendentu) i planet astrologia jest w stanie zaoferować nam zdumiewający szczegółami opis wyglądu zewnętrznego człowieka. Można jedynie wyobrazić sobie, jak wielu porównań i obserwacji trzeba było dokonać astrologom, by udało się wyodrębnić
i sklasyfikować cechy fizyczne jako manifestacje częstotliwości danych energii.

Kolejną zdumiewającą rzeczą jest to, iż dom ten opisuje sposób w jaki przychodzimy na świat oraz jakie okoliczności towarzyszyły naszemu porodowi. Czy przyszliśmy na świat szybko, zaskakując rodzinę swoim nagłym i całkiem niespodziewanym pojawieniem się tego dnia czy może już nas ponaglano, a my ociągaliśmy się i wcale nie spieszyliśmy się do wyjścia
z „ciepłego domku”. Poprzez znak Ascendentu zobaczymy też aurę, jaka towarzyszyła rodzinie w okolicach naszych narodzin. Po narodzeniu w szpitalu otrzymujemy bransoletkę z imieniem i nazwiskiem oraz sporządzany jest zapis danych, nasz akt urodzenia. Tutaj uczymy się reagować na dźwięk własnego imienia i nazwiska. Pierwszy dom to pierwsze zdjęcia, które robimy w swojej głowie otaczającemu nas światu. Jest on jak okno, przez które widzimy świat
i przez które inni pierwszy raz widzą nas.

Znak rozpoczynający Pierwszy Dom nazywa się Ascendentem. Jest on niezwykle ważny. Pokazuje jak jesteśmy postrzegani przez innych i jak my postrzegamy życie. Pierwszy dom niezupełnie jest więc tym, kim jesteśmy, a raczej tym, co robimy. To wszystkie działania, które składają się na sumę naszego życia, czyli nasze podejście do życia. Jeszcze inaczej mówiąc, jest to rola, którą gramy, a nie tyle osoba, którą w rzeczywistości jesteśmy. Chyba, że mamy Słońce w 1. domu – wtedy owszem, rolą w życiu jest rzeczywiste „ja”. Pierwszy Dom to scenariusz, który napisaliśmy dla siebie. Dzięki niemu poruszamy się, rozmawiamy. Ten scenariusz podąża za nami przez całe nasze życie. Bez roli, którą przyjęliśmy nie wiedzielibyśmy, co zrobić w danej sytuacji. Oczywiście, mamy świadomość naszego Słońca. Ale energia Słońca nie ma wyrazu ekspresji bez Pierwszego Domu. Słońce jest tym, kim jesteśmy, a Ascendent i planety w Pierwszym Domu są naszym stylem bycia. Pierwszy Dom dotyczy naszych działań i zamiarów – w jakim stylu będziemy wypełniać rolę Słońca.

Z opisu Pierwszego Domu otrzymujemy informację jak postrzegają nas inni, gdyż oni doświadczają energii naszego Pierwszego Domu. Jego energia była w nas obecna zanim rozwinęliśmy osobowość Słońca. To nasze najwcześniejsze wspomnienia, wypowiedziane pierwsze słowa, wykonane pierwsze kroki i wszelkie zapisane obrazy z dzieciństwa. W ciągu pierwszych kilku lat rozwijamy naszą rolę w Pierwszym Domu w sposób, którego w większości przypadków nie będziemy w stanie zapamiętać. Odkrywamy nasze miejsce w otoczeniu, uczymy się chodzić i rozmawiać, wyrażać co chcemy i wykształcamy sposób podchodzenia do różnych sytuacji w życiu. Dzieci, które są tzw. wcześniakami, często mają planety
w Pierwszym Domu – szczególnie na Ascendencie, choć mogą znajdować się jeszcze
w 12 domu i się z nim łączyć. Podobnie dzieci, które wcześnie uczą się chodzić, mówić, czytać i które wyglądają na dużo bardziej rozwinięte niż ich rówieśnicy, często zawdzięczają to położeniu jakiejś planety na osi Ascendentu lub bogatemu w planety Pierwszemu Domowi.

Gdyby porównać Ascendent do czegoś, co znamy, byłaby to rola, w którą wciela się aktor
w filmie. Ta rola opatrzona jest skryptem, scenerią, didaskaliami, gestami… Jesteśmy więc aktorem, który tę konkretną rolę zdecydował się odegrać, bo właśnie ta odpowiadała nam najbardziej i do jej pełnienia czuliśmy się przygotowani. Postać, którą gramy w życiu zmienia się i rozwija. Nie ma jednak nic wspólnego z udawaniem czy zakładaniem masek. W pewnym sensie jest to taki rodzaj charakteryzacji – swoistego makijażu, odzienia, ale też mimiki, ruchów, gestykulacji, sposobu poruszania się i zachowania. To osoba, którą uważamy,
że powinniśmy być w danych okolicznościach życia i która wypływa z nas automatycznie. Jesteśmy przyzwyczajeni do bycia właśnie tą osobą i w ten unikalny sposób postrzegani.

Nie jest więc Ascendent tym, kim jesteśmy prawdziwie w głębi istoty, a wzorcem zachowań, które prezentujemy w konkretnej sytuacji. Podobnie jak aktor nie jest tym, kim jest naprawdę, a tym w kogo się wciela na planie rozgrywającego się filmu. Warto na moment zatrzymać się, by uchwycić różnicę pomiędzy Słońcem – kim naprawdę jesteśmy a Ascendentem – rolę, jaką pełnimy i z jaką się utożsamiamy.

Kiedy poznajemy siebie i prawdziwie żyjemy tym, po co przyszliśmy na świat, wtedy akceptujemy kim prawdziwie jesteśmy. Oznacza to, że wówczas w pełni wyrażamy nasze Słońce, a więc obejmujemy nasz słoneczny znak – ten, w którym przebywało Słońce podczas naszych narodzin. Jest to proces, który wymaga poszerzenia samoświadomości, poznania siebie głębiej. Kiedy się rodzimy i dorastamy, tak naprawdę nie wiemy jeszcze kim jesteśmy. Dzięki Ascendentowi wiemy, jak powinniśmy się zachowywać i jak funkcjonować. Dzięki Słońcu poznajemy istotę siebie, odsłaniamy swoje prawdziwe Ja. To proces, który pozwala nam tworzyć i odsłaniać obraz siebie, a przez to wyrażać i spełniać swoją funkcję
we Wszechświecie.

Znak Ascendentu pokazuje jak postrzegamy życie, znak Słońca jak je przeżywamy. Znak Słońca pokazuje osobowość, tj. kim się stajemy, kim siebie w tym życiu tworzymy. Znak Ascendentu pokazuje przez jaki pryzmat patrzymy na życie dzięki warunkom, w których wybraliśmy wzrastać (na świadomym poziomie, gdyż na nieświadomym zdają się być nam dane odgórnie). Słońce ujawnia świadomość siebie jako wyjątkowej istoty. Tutaj wiemy, że jest Ja, które wchodzi w rolę. Rolę, której Ja jest świadomym reżyserem.

Postać ta zmienia się na różnych etapach życia, chociaż pewne jej elementy pozostają utrwalone. Stąd osoby, które nie widziały nas przez długi czas i po wielu latach znów spotykają, mogą powiedzieć „ależ ty się zmieniłeś, ledwo mogę cię poznać”. A jednak pozostaje w nas to ascendentalne coś, co jest dla nich rozpoznawalne. Może to być uśmiech, rumienienie się, żywa gestykulacja, szczególny rodzaj chodu, ruchów, które wykonujemy, hipnotyzujący wzrok, zmysłowość, magnetyzm, optymizm, nietuzinkowość i inne jakże dla nas charakterystyczne cechy.

Choć to temat szeroki, przyjrzyjmy się choć przez moment, jakie informacje niosą planety posadowione w Pierwszym Domu. Jeśli na przykład jest tu Księżyc, jest to informacja,
że osoba wyraża emocje w niezależny i natychmiastowy sposób. Cokolwiek czuje, daje natychmiast temu wyraz. Nie musimy jej pytać o uczucia, ona sama da nam znać. Wszelkie emocje, których doświadcza po prostu z niej wypływają. Jeśli Uran jest w Pierwszym Domu, to wiemy, że człowiek ów jest bardzo niezależny. Uran to ekscentryczna i niekonwencjonalna energia. Tu pojawiają się działania pod wpływem nieoczekiwanych impulsów i on nie będzie się zastanawiał czy spotkają się one z czyjąś aprobatą czy nie. To energia, która rodzi pytania „Co mu strzeliło do głowy?” „Jak on wpadł na ten pomysł?” Podobnie perspektywa ascendentalnego Wodnika będzie przeciwna jakimkolwiek uprzedzeniom. Będzie on czuł się inny i na swój sposób dziwny, ale też mentalnie będzie wyprzedzał swoich rówieśników
(a często nie tylko ich). Inni ludzie też będą go postrzegać za dziwaka, ekscentryka, intelektualistę ale i samotnika. Z kolei ci, którzy mają Węzeł Północny (Rahu w astrologii wedyjskiej) w Pierwszym Domu są świadomi tego, że życie na pewno będzie upominać się, by odpowiedzieli na jego wezwanie. Stąd też od początku wykazują się dojrzałością. Odkrywają przy tym swoją zdolność do odgrywania roli, którą chcą grać w tym życiu i dorastają do tego, by czynić to z entuzjazmem. Mars będzie sprawiał wrażenie, że ma ciągle wiele rzeczy do załatwienia. Tu jest pęd do działania, bo płonie w nim ogień. Klepnie cię, głośno coś powie, ciśnie czymś, trąci. Gdy Mars się pojawia, wszystko ożywa. Jeżeli jesteś mężczyzną i Wenus jest w Twoim Pierwszym Domu możesz być pewny, że kobieta, z którą będziesz kroczył przez życie, jakimś magicznym zrządzeniem losu, sama w Twoim życiu się pojawi. To ona jako pierwsza podejdzie do Ciebie, bo w końcu, gdy ma się w sobie energię Wenus, wówczas przyciąga się miłość i piękno do drzwi naszych serc.

Ludzie z planetami w Pierwszym Domu postrzegają rzeczy bez udziału innych ludzi, są bardzo niezależni w swoim sposobie myślenia, mają własne opinie, myśli, uczucia, pomysły i nie da się na nich wywrzeć wpływu. Nie ulegają mu w każdym razie, ponieważ samemu ceniąc niezależność poglądów, naturalnie przychodzi im doceniać ją w drugim człowieku. Oni też nie próbują na nikogo wpływać. Idą swoją własną drogą, a jeśli nie znajdują satysfakcji w czyimś towarzystwie, po prostu udają się gdzieś indziej. W niektórych przypadkach napotkają trudności z pójściem na kompromis czy opanowaniem sztuki dawania i brania.
Zdecydowanie łatwiej jest się za to z nimi porozumieć, gdy mają planety w Domu Siódmym albo znaczącą Wagę.

Tymczasem ludzie z pustym Domem Pierwszym (bez planet) często muszą więcej pracować nad tym, aby znaleźć wizję siebie, nie godzić się na wszystko i nie ulegać wpływom otoczenia. Nie oznacza to, że nie są w stanie działać samodzielnie, ani że brak im odwagi i ducha do działania. Nie, oni muszą włożyć w to więcej energii, ale ten wysiłek bardzo się im opłaca.

Pierwszy Dom spełnia bardzo silną rolę na wczesnym, nieświadomym etapie życia. Wtedy jeszcze działamy instynktownie. Do szóstego – siódmego roku życia raczej nie snujemy żadnej wizji na siebie, a działamy pod wpływem impulsu. Jako, że ten element pozostaje przez całe życie, dlatego tak szybko się ujawnia, gdy stajemy w obliczu nowych wyzwań lub ludzi. Możemy nauczyć się kontrolować, modyfikować i zarządzać impulsami – ba, wręcz musimy nimi zarządzać – one jednak nie odchodzą na dobre. Dlatego Pierwszy Dom jest domem Dharmy – instynktownie rzucimy się na pomoc, wyciągniemy rękę na zgodę, wspomożemy potrzebującego. Tu po prostu wiemy, co należy robić bez zastanawiania się nad tym.

Ludzie z planetami w Pierwszym Domu są impulsywni i kierują się instynktem. Inni patrzą na nich z podziwem, ponieważ w większości to indywidualiści. Oni naprawdę wiedzą, jak przystąpić do działania i jakie podjąć kroki, by zdobyć to, czego chcą. Chociaż osoby z silnym Pierwszym Domem mogą wydawać się odważne i nieustraszone, często może być odwrotnie – i wtedy widzimy osobę, działającą ze strachu, a nie z odwagi czy z choćby braku strachu. Najlepszym sposobem na pokonanie strachu jest zrobić to, czego się boimy – w każdym razie takie motto przyświeca człowiekowi z silnym Pierwszym Domem. Dlatego to, co dla innych wygląda na odwagę, dla tego człowieka jest wyzwaniem. Gdy je podejmuje, jest w stanie ów lęk w końcu w sobie pokonać i w ten sposób stać się odważnym.

Pierwszy Dom to dom Dharmy, a więc właściwego, etycznego działania, gdyż zawarta jest
w nim prawda o naszych doświadczeniach. Doświadczeniach, których ewolucyjnym celem jest być uważnym obserwatorem, pilnym uczniem i najlepszym nauczycielem. Doświadczeniach, dzięki którym stajemy się najwspanialszą wersją samego siebie. To, czym jesteśmy i czym się stajemy, jest kwestią naszych doświadczeń w czasie rzeczywistym zachodzących poprzez matrycę ciało – umysł – system nerwowy. Możemy mieć wiele wyobrażeń, nazw i pomysłów na to kim jesteśmy, ale tak naprawdę kim jesteśmy i co wiemy, postrzegamy poprzez to, czego doświadczamy. Jako istoty duchowe żyjemy i poruszamy się w świecie materii i formy. Nasze ciało jest ukształtowaną strukturą, której doświadczamy poprzez 5 zmysłów. Jest też ono kontynuacją wyników naszych poprzednich karm. Niezależnie czy wierzymy czy nie wierzymy w istnienie poprzednich wcieleń, jesteśmy w stanie zaobserwować, że jedno zawsze pociąga następne. Jest skutek, więc musi być przyczyna naszych obecnych okoliczności życiowych.

Dom Dharmy pokazuje matrycę, na której funkcjonujemy, uczymy się i rozwijamy. Jest ona ciałem fizycznym i wszystkim co się z tym wiąże. Ciało jest tą częścią nas, która jest przez cały czas obecna. Według różnorakich tradycji duchowych, klucz do królestwa niebieskiego leży
w obecności, w byciu tu i teraz. Z kolei natłok myśli czy odtwarzanie emocji pochodzących
z przeszłości i rzutowanie ich na przyszłość, odciąga nas od tu i teraz, tj. od rzeczywistości, która istnieje w każdej chwili. Obecność zaczyna się od obecności w ciele. Nasze ciało,
a w tym nasz umysł, zawiera skumulowaną moc i mądrość całego wszechświata. Jest siedzibą energetyczną Universum. Jest kotwicą naszego istnienia. Z arcymistrzowską precyzją nieustannie zachodzą w nim przeróżne i bardzo złożone procesy, m.in. trawienie, pompowanie krwi, oddychanie. Co możemy, to z głęboką pokorą podglądać, jak owe procesy przebiegają, pozostając w zachwycie nad niedoścignioną genialnością zamysłu konstrukcji
i funkcjonowania żywego organizmu. Nawet nie potrzebujemy zdawać sobie sprawy z tego, ile litrów krwi zostało już przepompowane czy ile razy nastąpił skurcz i rozkurcz mięśnia sercowego – to wszystko dzieje się w przeogromnej mierze poza naszą świadomością,
a jednak z precyzją godną Arcymistrza. Dlatego duchowe tradycje podkreślają istotę praktyk opartych na byciu obecnym w ciele. Doceniamy w ten sposób jego moc i przez nie wyrażamy własną unikalną osobowość.

Ciekawym eksperymentem jest sprawdzić wśród naszych bliskich, czyj znak Ascendentu jest zgodny z naszym znakiem Słońca (i odwrotnie). Potrzebna jest do tego pełna data urodzenia znajomego, tj. podana wraz z godziną i miejscem. Osoba, której znak Ascendentu będzie zgodny z naszym Słońcem naturalnie wskaże nam poprzez swoje zachowanie i podejście do życia te cechy, które podziwiamy, których potencjał w sobie mamy, pragniemy w sobie wykształcić i zaadoptować na drodze rozwoju – celem jak najpełniejszego wyrażenia energii znaku naszego Słońca.

Dla przykładu, ascendentalny Strzelec (Władcą jest Jowisz – Nauczyciel) będzie wzrastał
w takich warunkach, w których będzie stymulowany do przejawienia konkretnych zachowań. W związku z tym będzie np. wyznaczał sobie kolejne cele, chętnie udawał się w podróże, jako dziecko będzie bawił się „w szkołę”, praktycznie zawsze będzie miał uśmiech na twarzy
i wyraźnie odznaczał optymizmem. Będzie też wzrastał w środowisku, w którym silnie przewijać się będą motywy wiary, inspiracji i nauki. W ten sposób rodzi się świadomość nauczyciela, przewodnika, wiecznego ucznia. W ten też sposób zaczyna on podążać – czy może raczej kontynuować – ścieżkę rozwoju. Będzie słyszał potwierdzenia tej percepcji
w różnych słowach i gestach, a osoby z najbliższego środowiska będą stwarzały naturalne warunki wzrostu. Inaczej słoneczny Strzelec – ten z pewnością będzie podziwiał charakterystyczne zachowania i percepcję w ascendentalnym Strzelcu – on taki właśnie będzie chciał być! A jednak, by do tego miejsca dotrzeć, najpierw będzie musiał nieco odłożyć na bok rolę swojego osobistego Ascendentu (np. „starej duszy” Koziorożca) i wewnątrz siebie odnaleźć Ja, którym pragnie się stać i wyrażać na drodze życia.

Opracowano na podstawie interpretacji Waymana Stewarta i Sama Geppiego