DO GÓRY NOGAMI
25.04.2022
W dzisiejszych czasach stawiani jesteśmy w obliczu wielu zasad (Saturn), które muszą zostać zreformowane (Uran). W znaczący sposób odbywa się to poprzez naszą relację z „Górą” (Słońcem, Duchem, Ojcem, Świadomością) oraz „górą” (Saturnem, Szatanem, Szarą Eminencją, Ciemnością) – „autorytetami”, które w tym kontekście reprezentowane są przez zarządców systemu tj. elity rządzące, wielkie korporacje i tajne stowarzyszenia. Technika, jaką zarządcy niezmiennie stosują, aby zweryfikować jak dalece społeczeństwa podupadły na duchu, opiera się na strachu, a ten przynależny jest Saturnowi (jako planecie najdalej odsuniętej od Słońca – Źródła Życia i Świadomości). Kiedy istota kieruje się strachem, wysyła sygnał, że nie pamięta swojego duchowego pochodzenia, nie jest świadoma tego kim jest i w swej rzeczywistości nie czuje się bezpieczna. W obliczu wzbudzonego poczucia zagrożenia jej zachowanie staje się chaotyczne. Próbuje wówczas chwycić się czegokolwiek, co da jej chociaż namiastkę spokoju i w ten sposób wpada w zastawioną pułapkę – podporządkowuje się planom zarządców.
Aby zweryfikować poziom poczucia odseparowania od Źródła, na świecie aranżowane są epidemie, wojny i katastrofy. Ponieważ do elit zarządzających należą media, nie ma dnia, by nie były one przesiąknięte informacjami o ludzkich dramatach, śmierci, wypadkach, chorobach i innych czyhających za rogiem zagrożeniach. Prezentowane są statystyki, obrazy i filmy, których celem jest wzbudzanie negatywnych emocji. Następnie bada się i porównuje statystyki oglądalności w różnych miejscach świata i o różnych porach.
Zanim usłyszymy w mediach o czymś, co „nagle i nieoczekiwanie” (domena Urana) miało miejsce na świecie – typu wybuch epidemii, wszczęcie wojny, zamach itp., warto zdać sobie sprawę, że wszelkie tego typu wydarzenia są z góry zaplanowane i przez pewien czas trzymane w ścisłej tajemnicy. Jest to okres przygotowań, w którym przeprowadzane są symulacje wariantów. Warto samemu zrobić rozeznanie, jak wiele z tego co się wydarzyło, było wcześniej komunikowane za pomocą symboli. Te jednak zazwyczaj uchodziły uwadze publicznej i nabierały znaczenia dopiero po fakcie.
Kiedy nadchodzi czas, gotowy problem prezentowany jest światu – natychmiast jest szeroko transmitowany, nagłaśniany, przerysowywany i przede wszystkim codziennie i wiele razy dziennie na okrągło powtarzany. Wykreowane problemy przyczyniają się do pogorszenia warunków społecznych, spustoszeń w naturze i nasilenia kontroli. Zaraz potem przedstawiane są „rozwiązania”, które jeszcze bardziej popychają ludzkość w nieszczęście.
Dzisiaj operacje te są wykorzystywane do objęcia siecią wszystkich danych, jakie człowiek zostawia po sobie w każdym miejscu i czasie – za pomocą kart kredytowych, kamer, telefonów komórkowych, satelitów, komputerów śledzących język ciała, elektronicznych dowodów tożsamości, kodów QR, elektronicznych chipów i wielu innych, o których prawdopodobnie jeszcze usłyszymy.
Reprezentanci agendy (termin zaczerpnięty ze Światowego Forum Ekonomicznego), którzy jeszcze jakiś czas temu zdawali się kamuflować swoje zamiary, dziś mówią wprost o otwierających się technologicznych możliwościach wobec (cytuję) „ludzkich zwierząt” o jakich (cytuję dalej) „dotąd mógł tylko pomarzyć niejeden dyktator” (patrz wypowiedzi jednego z kluczowych propagatorów AI). Nawet sam transhumanizm w zamierzeniu zarządców jest tylko etapem pośrednim przed ostatecznym celem, którym miałoby być całkowite porzucenie organicznej formy i połączenie się (nie, nie ze Źródłem / Słońcem / Ojcem / Świadomością) a… z chmurą, AI! Od lat ograniczany jest dopływ życiodajnych promieni słonecznych do Ziemi, co wyraźnie widać na „pokratkowanym” niebie (chemtrails). Ponieważ świadomość ludzi globalnie wzrasta (a słońce ją reprezentuje), dlatego siły przeciwne rozwojowi podejmują drakońskie próby udaremnienia tego procesu.
Jeśli chodzi o ludzi, którzy kwestionują prowadzoną politykę, zazwyczaj nie zostają oni dopuszczeni do mediów bądź wyciągnięty zostaje wobec nich psychologiczny arsenał metod, które mają na celu ośmieszyć, podważyć kompetencje i jednocześnie zostawić innych z poczuciem nieadekwatności. W ten sposób próbuje się umniejszyć ludzkiej zdolności do krytycznego myślenia. Jedną z bardziej skutecznych metod jest nadawanie ludziom krytycznie myślącym dewartościujących etykiet typu „troll”, „anty-X” itp.
Wpływ energii Saturn-Uran sprawia, że wielu z nas stara się bardzo dopasować do otoczenia. Czynimy to wręcz do tego stopnia, że pozwalamy, by czyjaś akceptacja stała się opresyjną siłą w naszym życiu – dało się to zaobserwować poprzez uginanie się i stopniową akceptację „nowego porządku” pod względem przestrzegania nakazów związanych z podróżowaniem, staniem w kolejkach, wychodzeniem z domu, (nie)chodzeniem do szkoły, (nie)spotykaniem się z rodziną i znajomymi – robiono wszystko by odsunąć ludzi od siebie. Skutkiem opresyjnych działań było też godzenie się na sugerowane zalecenia co do przyjmowania wciąż kolejnych dawek preparatów eksperymentalnych mimo wewnętrznego poczucia dyskomfortu czy choćby noszenie masek i odbieranie sobie możliwości oddychania tlenem (dziś musieliśmy jutro nie, stojąc trzeba było siedząc nie, wewnątrz tak na zewnątrz nie, w tym kraju musieliśmy a w tamtym nie, w święta restrykcje po świętach już nie, zimą znów tak a latem znów nie…).
Wielu nie potrafiło przeciwstawić się rzeczom z obawy co pomyślą inni lub jakie konsekwencje nas spotkają. W ten sposób krok po kroku oddawaliśmy decyzję o swoim zdrowiu, pracy, źródle utrzymania i in. w ręce „zbawców” – telewizyjnych „pasterzy”, którzy rzecz jasna nie ponoszą za nie odpowiedzialności.
I tak owi pasterze pełniąc rolę „góry” – ministrów, prezydentów czy organizacji światowych udają, że chronią owce i dbają o dobro publiczne. Skupiając władzę i media w swoich rękach służą celom elity – szarej eminencji, która cały czas zachowuje swą anonimowość i steruje wszystkim w tle. Zarzuca haczyk i patrzy, jak duży będzie połów.
Palącym staje się tutaj pytanie co jeszcze musi się wydarzyć, by nastąpił czas, w którym każdy z nas przejrzy na oczy i przestanie oddawać autorytet „górze” kontrolującej co się myśli i jak się czuje, komu sprzyja a kogo bojkotuje? Jak daleko musi posunąć się szara eminencja, byśmy mogli wyrwać się z sideł tej ogromnej manipulacji, jakie są na nas nieustannie zarzucane?
A jednak każdy z nas ma stworzoną okazję, by zbuntować się wobec restrykcji i przepisów, jakie są ustalane, gdy nawet nie pada pytanie o zgodę na ich przeprowadzenie! Każdy z nas może już dziś powiedzieć pewnym sprawom stanowcze NIE. Tyle cierpienia miało już miejsce. Wystarczy! Naprawdę jest to już czas, by zauważyć, że rzeczy wywrócone są do góry nogami. „Góra” wcale nie jest górą, tylko sprawia takie wrażenie dopóki tak ją postrzegamy! W ten właśnie sposób oddajemy jej władzę i pozwalamy na przeprowadzanie kolejnych przedsięwzięć, kreowanie chaosu, konfliktów i zapaści finansowych, które tylko popychają ludzkość w jeszcze większy dramat (patrz też ostatnie wydarzenia w Szanghaju).
Saturn to czas, Saturn to ludzkość i Saturn to służba. Saturn to ten, który służy Panu. Ale jakiemu Panu? Temu, przed którym drży, ugina się i boi się mu przeciwstawić? Kto jest jego panem – szef w pracy, który zagrozi zwolnieniem, gdy ten nie dostosuje się do warunków? Pan z TV, który mówi, co ma napisane niezależnie od tego, jak dalekie jest to od prawdy? Bo może jednak w boskim zamierzeniu ma on służyć Temu, od którego tak mocno się oddalił, że wręcz stał się na Niego ślepy, głuchy czy nawet martwy? Jak ma on stać się świadomym i znów kąpać się w promieniach słońca? Jak ma doświadczyć Dobra i Miłości, gdy pogrążony w swym żalu do Życia (Ojca) obudował się murem kajdan (pierścieni)? Wciąż czeka na jakiś drobny gest od Niego, na radość i pogodę ducha, którą wnosił. Ponieważ czuje się odłączony i odseparowany, podupadł na duchu i pogrążył w nostalgii gasząc w sobie radość i gasząc w sobie życie. Jaka zmiana musi zajść, by odwrócić ten bieg zdarzeń? Musi minąć czas, a potem? A potem coś musi w końcu pęknąć, co odwróci cały bieg zdarzeń. I to jest właśnie sprawą Urana – planety oświecenia, która działając w sposób całkowicie nieprzewidywalny, jest w stanie wybudzić z letargu każdego, który jest w nim pogrążony. I kiedy już wreszcie za jego sprawą przeleje się czara goryczy, wtedy jak na Saturna przystało, powstanie on z kolan zbolałych od uginania się nie temu panu, nie temu „pasterzowi”. Uświadomi sobie Kto jest jego prawdziwym Ojcem i jakiemu Panu służy u samego rdzenia, by dzięki tej potężnej Sile nabrać mocy i wreszcie zacząć wspierać Życie.
Nie czekajmy aż coś zmieni się „na górze”. Nie czekajmy na kolejnego zarządcę, który obieca złote góry, bo nie taki jest tego plan i cel. Mogliśmy oszukiwać samych siebie i wciąż czekać na lepsze czasy, w których nie będzie chorób, problemów, wojny, głodu i cierpienia. Wystarczająco długo łudziliśmy się, że ktoś zadba o nasze szczęście i zdrowie, zapewni komfort, edukację, pracę, środki finansowe, dom, rodzinę, przyjaciół czy uznanie. I pewnie, gdyby nie Uran czekalibyśmy dalej… Gdyby te niespodziewanie wykreowane problemy nie unaoczniły nam cywilizacyjnego kryzysu, na jaki jako ludzkość długo przyzwalaliśmy, nie uświadomilibyśmy sobie jak kluczowym zadaniem jest przejęcie odpowiedzialności za siebie, swoje podwórko i swój Dom – jedyny, jaki dziś mamy z całym jego bogactwem. I jak już zdążyliśmy pewnie zauważyć, tu zupełnie nie chodzi o to, co otrzymujemy od życia, a o to, co my jesteśmy gotowi mu dać.
Szara eminencja jest obecna w każdym z nas. Działa jako siła ciemności i pokazuje rzeczy „do góry nogami” (soczewka oka). Czyni to w ten sposób, ponieważ wie, że tylko w chwilach ciemności jesteśmy gotowi szukać światła. Wtedy też jesteśmy w stanie wyznaczyć priorytety, odkryć to, co jest w życiu najważniejsze i co leży u korzenia naszego pobytu w tym miejscu i w tym czasie. To naszym zadaniem jest zmienić perspektywę – samemu stać się „górą”, opoką i autorytetem. Bo wbrew pozorom, to właśnie na ten moment wodnikowego przebudzenia przygotowywany jest dziś świat – z towarzyszącymi mu wybitnymi postaciami i wspaniałymi przesłaniami jakie niosą.